Tym razem znany w regionie pszczelarz, Albert Radwan, opowiedział ją innemu pszczelarzowi oraz historykowi, wójtowi gminy Tarnów, Grzegorzowi Koziołowi. A dotyczy ona ojca Alberta Radwana, Tadeusza i traktuje o cudownym ocaleniu w czasach strachu, niepewności i wojennej zawieruchy.

Ojciec Alberta Radwana, Tadeusz, mieszkaniec Zabłędzy, w 1940 roku, gdy miał piętnaście lat, został aresztowany przez Niemców i uwięziony w tarnowskim więzieniu przy ul. Konarskiego. Oskarżono go o coś, czego nie zrobił - przerwanie linii telefonicznej w Tuchowie. Został skazany na śmierć. Wywołany z celi o zmierzchu, wraz z kilkudziesięcioma mężczyznami został wywieziony samochodem ciężarowym na miejsce rozstrzelania do lasu na Słonej Górze w Porębie Radlnej. Gdy zorientował się dokąd jadą, zaczął płakać. Płacz nastolatka dostrzegł siedzący obok wartownik – Ślązak w niemieckim mundurze. Gdy na miejscu zaczęto wyprowadzać skazanych, wartownik zostawił chłopca i schował na pace samochodu. W rezultacie Tadeusz Radwan powrócił do celi tarnowskiego więzienia, gdzie spędził kolejne dwa lata. W 1942 roku został wysłany z transportem więźniów do obozu koncentracyjnego w Auschwitz, a stamtąd do kolejnego obozu, tym razem w Buchenwaldzie, gdzie doczekał wyzwolenia przez Amerykanów.

Po wojnie Tadeusz Radwan zajął się pszczelarstwem, ale drugą jego pasję było kolekcjonerstwo. Przez kilkadziesiąt lat zebrał także sporo przedmiotów sakralnych. Wśród ponad dwóch tysięcy przedmiotów przekazanych Muzeum w Tuchowie zwraca uwagę niezwykły zbiór osiemdziesięciu różańców z całego świata. Natomiast perełkami kolekcji tuchowskiego muzeum jest piuska i laska Jana Pawła II, które Tadeusz Radwan otrzymał od prof. Andrzeja Półtawskiego.

Na przepięknej widokowo, malowniczej Słonej Górze w Porębie Radlnej w czasie okupacji Niemcy mordowali więźniów tarnowskiego Gestapo. W leśnej dolinie, na granicy Poręby Radlnej, Piotrkowic i Łękawki rozstrzelali ich siedemdziesięciu. Po wojnie ciała ekshumowano i pochowano na cmentarzu wojennym przy drodze wojewódzkiej w Łękawce. Pierwsze nabożeństwo nad mogiłami pomordowanych odprawił legendarny proboszcz z Poręby Radlnej, a w młodości kapelan wojny polsko - rosyjskiej 1920 roku, ks. Walenty Mróz.

      - Cmentarz wojenny w Łękawce jest pod naszą opieką - podkreśla wójt Grzegorz Kozioł. - Jest tym bardziej dla nas ważny, że tam także pochowano zamordowanych przez Gestapo mieszkańców Woli Rzędzińskiej i Poręby Radlnej – dodaje.

Jeżeli i w Waszych rodzinach, z pokolenia na pokolenie, opowiadane są niezwykłe historie, warte upamiętnienia, przekażcie je nam. Póki ma je kto jeszcze opowiedzieć, warto ocalić je od zapomnienia. W tej sprawie można się kontaktować z Centrum Kultury i Bibliotek Gminy Tarnów pod adresem mailowym: Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.. Warto też np. podczas weekendowych spacerów odwiedzić niezwykłe miejsca naznaczone historią. - Dzięki temu także i nasze dzieci będą o nich pamiętać – mówi Grzegorz Kozioł. {Play}